sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 17

* Pukanie do drzwi*
- Otwarte! - krzyknęłam- 
- Cześc, Vania. - uśmiechnął się do mnie WOJTEK! Nasz smutas się uśmiechnął! - 
- Co ty taki szczęśiwy? - zapytałam-. 
- No bo, Samanta, mi powiedziała że już odzyskała pamięc! I może wiesz kiedy ją zabrac ze szpitala? - uśmiechnął się.-
- IDIOTO! Naprawdę jej uwierzyłeś? Jezzu, ona ma amnezje, i nie przypomina sobie że jest chora! Ja nie wiem! NO NAPRAWDĘ!? - krzyknęłam, no bo naprawdę mi podniósł ciśnienie, no błagam! jak można jej uwierzyc, ona jest chora!.- 
- aha... - i wyszedł, brak mi słów... - 
- JEZUSIE, Przemek widziałeś to?! - musiałam się na kimś wyrzyc.- 
- ojojojo, już nie przesadzaj. - pocałował mnie.- 
- Ja idę do wiktori. Bo już nie mogę tak dawno jej nie widziałam... - musiałam się spotkac z Wiką, bo już za długo jej nie widziałam. - 
* pukam do drzwi wiktori, no nikt nie otwiera, więc pomyślałam że skorzystam z karty, dodatkowej, tak mam jej kartę do pokoju, no czasami trzeba ryzykowac! * 
- Hejjj - powiedziałam nie pewnie, no bo kurcze nikogo w pokoju nie było! w łazience się świeci, wolę już tam nie wchodzic, no to poszłam do mojego pokoju, znowu.-
- Wiktoria, coś tam robi z Robertem w łazience. - zaśmiałam się.-
- Serialnie? - również się zaśmiał.-
- No, tak. WIESZ CO!?!!!?- nagle mi coś przyszło do głowyy hahahaha. - Wiesz co pomaga kobiecie jak jest zła?
- No może trochęę.. - spojrzał na mnie z uśmiechem.-
 - Nie to o czym myślisz. ZAKUPY!!!! - uśmiechnęłam się szeroko.-
- O japierdziu... Tylko nie mów że ja, płace? - wzdychnął.-
- No, a kto? - powiedziałam i wzdrygnęłam ramionami.-
- Super.. Po prostu super! - uśmiechnął się, i zabrał portfel.-
- No to idziemy? - wreszcie się zgodził! -
- No dalej, ruszaj się! - spojrzał na mnie, no i wyszłam.-
* na mieście*
- Chodźmy tam! - krzyknęłam i pociągnęłam przemka za rękę.-
- jezus. ok, ok - poszedł za mną.-
* w sklepie*
- EJ, PACZAJ JAKA PIĘKNA!!! - no nie aż, taka ale trzeba go naciągac! -
- No to, wkładaj do koszyka... - zmulony przemuś, jest nie dobrze!-
- coś ty taki zmulony! - pocałowałam Przemka.-
- nie, nie, nie! Naprawdę wydaje ci się! - zaśmiał się, i odwzajemnił pocałunek.-
- Przestań... - spojrzałam na niego.-
- WYBIERAJ, WYBIERAJ TE CIUCHY!!
- okej, okej...

`~ powybierałam sobie troszku ciuszków ;) ~
- poszłabym na melanżyk. - taka ochota, leżąc na łóżku to stwierdziłam! -
- No to idziemy! - wstał od razu, jakby nie wiem, co się stało!-
- okej, idę się przebierac, i ty mi pomożesz!
- UBIERAC SIĘ?!?! - wstał i poruszał brwiami, zboczuch! -
- Nie! doradzisz mi! - zaśmiałam się, i weszłam do łazienki z górą ciuchami na rękach.- I jak? tak może byc? - uśmiechnęłam się i obróciłam.-
- nie wiem, idź to wiki. - obrócił się na brzuch < leżał na łóżku > i wziął telefon, no i zaczął grac w FLAPPY BIRD..-
- No to idę. - uśmiechnęłam się, i wyszłam z pokoju.- * puk, puk * Wiktoria, potrzebuję twojej rady! - krzyknęłam, no i drzwi otworzył pół nagi Lewy! -
- Siema, a ty co latasz tak w sukience!? - zapytał z uśmiechem.-
- A ty latasz, w samych gaciach... Jest Wiktoria? - uśmiechnęłam się do Robcia.- Bo potrzebuję jej rady... - mrugnęłam.-
- Jesteś w ciąży!? - krzyknął i przytulił mnie do siebie.-
- Głupi, jesteś?! - puknęłam go w czoło.- No, jak nie chcesz, mnie wpuścic no, to mi powiedź. Dobrze wyglądam? - obróciłam się.- Bo idziemy z Przemkiem na melanżyk. Na pewno, też nie odmówicie! - uśmiechnęłam się.-
- WIKTORIA!!  - krzyknął,-
 - Wanesa! JAk miło! - pocałowała mnie w polik.-
- Słuchaj, bo idę z Przemkiem, na imprezę. - uśmiechnęłam się i po chwili Robercik się wtrącił -
- MY TEŻ IDZIEMY! - uśmiechnął się.-
- O jezus, muszę się szykowac! - i wypruła prosto, do łazienki... Ale ja nie wiem, myślę co chwilę o Samancie, co się stanie, ale w szpitalu ma dobrą opiekę, wszyscy wiedzą że ja w poważnych momentach potrafię się śmiac. TO TAKIE GŁUPIE!-
- ej, ja się przebieram! - weszłam do łazienki wiki-
- boże, przestań, znamy się już 20lat! - uśmiechnęłam się.-
- ok ok. Ale jak ja wyglądam? - obróciła się.-
- Świetnie! A ja? - zaśmiałam się-.
- No fajnie ale zalóż coś bardziej na impreze. . - uśmiechnęła się do mnie.-
- dzięki! wreszcie ktoś mi doradził! - dałam jej cmoka w polik, i poleciałam do pokoju, się przebrac.-
- okej, jak teraz? - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam że już teraz jest lepiej, niż wcześniej.-
- świetnie!  - odpowiedział Przemek.- No to zwijamy  ekipę, i w drogę! - zaśmiał się.-
*****


- OK no to zaczynamy melo? - zapyta Robert z szerokim bananem na twarzy.-
- No a jak? - uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam Przemka pod ramie.-
* w środku*

- Idę do toalety. - muzyka głośno grała więc musiałam się przekszykiwać. powiedziałam a raczej krzyknęłam zwracając się do całej naszej ekipy,
- Okej ale wracaj szybko. - Przemek trzymając moją rękę cmoknął mnie w polik i powoli puszczał swoją rękę.-
 

                                                        ******
- Ej Wika ja zwijam Przemka i idę do hotelu, głowa mnie boli od tej muzyki i zmęczona jestem. - powiedziałam ze zmęczeniem na twarzy. na prawdę byłam zmęczona, tu Samanta w szpitalu a ja se na melo polazłam. - 

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 16

- Ja pierdziule... - Wojtek złapał się za głowę.-
- Weź, w ogóle co ja robie w szpitalu? - Samanta wstała z łóżka.-
- Nie, nawet nie próbuj wstawać. - złapał Samantę za ramię.-
- Spadaj. - wstała z łóżka i poszła na hol szpitala gdzie zobaczyła Vanessę.-
- Jezuus, co ty zrobiłaś?! - gwałtownie wstałam z krzesła.-
- Eee, co? - spojrzała na mnie, jak na idiotkę.-
* przechodzi lekarz*
- Panie doktorze! -  złapałam doktora za ramię.-
- Słucham? - doktor poprawił okulary.-
- Co się jej stało?
- Amnezja... - nie dokończył zdania, ponieważ usłyszał alarm który powiadamia o stanie pacjenta.-
* do Vanessy podeszła pielęgniarka, która zawiadomiła ją, żeby się nie martwiła i żeby jechała do domu, posłuchała jej ale martwiła się o siostrę.-

- Przemek, jak myślisz. Ona z tego wyjdzie? - Vanessa nadal się martwiła.-
-Na pewno!  Może dla rozluźnienia  parę dobrych filmów? Nie martw się.
* Zajechali do hotelu, weszli do pokoju. Przemek włączył film " Tittanic", a ja położyłam się na łóżku.*
- Coo, ty włączyłeś?! - gwałtownie podniosłam się z łóżka.-
- No, Tittanica. - odpowiedział byle jak.-
- Kurrww, TO TY NIE WIESZ ŻE JA PŁACZĘ NA TITTANICU?! - złapałam się za głowę.-
- Idź się wykąp, jest już 22, a później obejrzymy Tittanica - powiedział z uśmiechem.-
- Okk, ale chwile. Nie chce mi się. - przeciągałam się na łóżku-.
- no dalej, szybko, tempo! - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.-
* Po 20 minutach*
- Jestem gotowa!  - zaśmiałam się i wskoczyłam na łóżko-
- okej, no to włączamy? - Powiedział -
- No okej... - zrobiłam smutną minę. -
Ale musisz wiedziec że teraz cały czas będę ci śpiewac Celine Dion. - uśmiechając się ostrzegłam Tytonia.-
- Co mi szkodzi...
* dwie godz. później... *
Every night in my dreams I see you, I feel you, That is how I know you go on...Far, across the distance And spaces between us You have come to show you go on. - płacząc śpiewałam Celine Dion. - - Błagam, śpiewasz to już z godzinę... - Przestań! - szlochałam jak głupia. - - Ja idę spac... - wzdychnął.- - Ok, ja chyba też... Ale idę jeszcze coś zjeśc. - zaburczało mi w brzuszku, i poleciałam do kuchni zeżrec ciastka, no i poszłam spac.-  

- Helołłłłłłł - pocałowałam śpiocha śpiącego obok mnie. -
- Nie,... Jeszcze nie... - zaspanym głosem powiedział .-
- Okej, śpi sobie a ja jadę odwiedzic, Samantę... - Wzdychnęłam.- Ale jeszcze idę się ubrac. - ubrałam się i poleciałam na miasto, po drodze kupiłam hot - doga i do szpitala do siostry. A po drodze przypomniała mi się piosenka Ewy Farny, i tak sobie śpiewałam.- 
- Idę sobie pustą drogą, życie żyje obok mnie, o u czuję że donikąt mknę, patrze w cieniu stoją buty... - i tak dalej, ludzie patrzeli na mnie jak na idiotkę, paparazzi bo to " SZALONA PARTNERKA PRZEMYSŁAWA TYTONIA " hahaahahahaahahahha, podskakiwałam z nogi na nogi, taka szczęśliwa a tak naprawdę moja sis ma amnezje, pięknie ale Vanessa potrafi zawsze w najgorszej sytuacji byc szczęśiwa!Gdy doszłam już szpitala zobaczyłam Wojtka, jak zresztą znerwowany, bo to jego taka niby DZIEWCZYNA,  aż się uśmiałam. No ale co, zabronie mu, marzyc? Albo oni są razem? ... - 
- Hejoł. - powiedziałam do smutasa Wojtasa, tak mnie na rymy wzięło, a co! - 
- Cześc. - Taki przygnębiony Wojtasek jest.- 
- Co ty taki załamany? - zapytałam, siadając obok niego.- 
- No, wiesz Samanta... - załamany jest poprostu...- 
- Mówię ci będzie ok. - uśmiechnęłam się do Wojtaska.- 
- Naprawdę? Ty w ogóle się nie martwisz! 
- Słuchaj, martwię się, chociaż z początku jej nienawidziłam - powiedziałam pod nosem.- No ale wiesz - zaśmiałam się .- 
- hahahaha, ale pomogłaś. 
- Przestań, staram ci pomóc. 
* podszedł doktor * 
- I jak P. Doktorze? - zapytał załamany Wojtek.-
- Samanta, powoli zaczyna kojarzyc, co nie co. Podstawowe już wie. Jak ma na imię, lata, gdzie mieszka, i tak dalej. - uśmiechnął się doktor.- 
- Widzisz jest ok, mówiłam. Idź do niej. 
- No nie wiem. 
- MASZ IŚC! - krzyknęłam, oczywiście nie " krzyknęłam" tylko podniosłam ton. - 
- Okej, okej. - od razu zmienił zdanie.-
* w sali gdzie leży samanta* 
- Cześc! - przywitała się Samanta, tak zupełnie jak by go zdała od dziecka, nawet pocałowała Wojtka w polik.-
- Hej, czujesz się już lepiej? - zapytał zmartwiony i zdziwiony.- 
- Jasne, już wszystko pamiętam! - uśmiechnęła się .- 
- eee, serio? walłaś się w łeb? czy co? - zapytał śmiejąc się.- 
- nie wiem. 
- To kiedy zabieramy cię do domu? 
- zapytaj pana doktora. - odparła ruszając ramionami.- 
* W hotelu, w pokoju*
- Hej, śpiochu wstałeś? - wchodząc do pokoju powiedziałam.-
- Tak, jakby. - przeciągnął się Przemek.- Zamęczyłaś mnie płaczem, wczorajszym... 
- Ej, no nie mów że aż, tak ryczałam! - zaśmiałam się.-
- No i to jak. - uśmiechnął się, powiedział to żeby mnie wkurzyc!.- 
- Masz w mordę! - i wpadłam w śmiech! - 
- Dawaj! Czekam! - zaśmiał się.- 
- Powiem ci tak, SPADAJ - pokazałam mu środkowy palec, jak zawsze chamska Vanessa.- 

czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 15



Rozdział 15- Czyli to Wasyl jest idiotą  ?  - Samanta oparła się  o ścianę i zapytała –- Tak, dokładnie. – Wojtek ścierając cole na swoich spodniach zaśmiał się –- No, dalej chciała bym to obejrzeć. – Samanta spojrzała na Wojtka –- No ja też. – zaśmiał się Wojtek –   Gdy już seans się zaczął Wojtek i Samanta pobiegli do Sali- Ej ! nie wyżeraj mi popcornu. – krzyknęłam na Przemka-- Oj, tam, oj tam – zaśmiał się, oczywiście dostał w swoją piękną mordeczkę-- Oj tam, oj tam? – zaśmiałam się –- Ale.. Mamo ! – krzyknął aż ludzie za nami się spojrzeli –- Zamknij się ! – zapchałam mu buzie popcornem-- jdjdsjkdhedxjddksnfuejfnhccf – powiedział z zapchaną buzią-- spojrzałam się za siebie i przeprosiłam, bo mój „ Przyjaciel „ jest głupi.Po filmie poszliśmy do hotelu, ale Samanta i Wojtek poszli i się przebrac bo szli na imprezę.
- ej, nie zajdź mi w ciąże ! – Krzyknęłam z okna-- Okej – pomachała mi i poszła –                                                             *** - Słuchaj – Wojtek powiedział gdy już wchodzili do klubu-  Mam wynajętą loże, więc wykorzystamy to – zaśmiał się-- Tak?! To świetnie, w Warszawie chodziłam tam tak często, że miałam drinki za darmochę. – Samanta zaśmiała się opierając się o ramię Wojtka.-- No, to fajnie – zaśmiał się –- No to wchodzimy? – Samanta zapytała zniecierpliwiona.-- No, a co masz owsiki? – zaśmiał się-- Przepraszam, bardzo. Przegrzało ci się w głowie! – Samanta dotknęła czoła Bramkarza by sprawdzić czy nie ma gorączki.-- Ok, wchodzimy! – Wojtek otworzył drzwi od klubu.-- eemm… Wojtek, nie chce ci przeszkadzać ale czy to nie Sandra? – Samanta zapytała z ironią w głosie.-- Emm… Tak to ona, przepraszam czy ona kręci z Fabiańskim? – zapytał a po chwili, wyjął telefon i zrobił zdjęcie.-- Co ty robisz? – Samanta zaśmiała się i poleciała szybko po drinka, Wojtek pobiegł za nią-.- No, wiesz. Wstawie to na jej Facebooka. – zaśmiał się i machając telefonem w ręku.-- Znasz jej hasło?! – Samanta wykrzyknęła aż Sandra Dziwiszek się spojrzała.-- Ciszej, nie zauważyła mnie? – zapytał śmiejąc się.-- Nie, chyba nie! – uśmiechnęła się szeroko.-- Dzień dobry – Wojtek zwrócił się do barmana-  proszę dwa razy wishy. – uśmiechnął się,  a Samanta spojrzała na niego ze śmiechem.-- Nie przypuszczałam że gramy aż tak mocno. – zaśmiała się.-- No a co! – zaśmiał się, akurat wtedy barman przyniósł wishy.-- Ej, ej zobacz czy tu jest net! – krzyknęła z uśmiechem.-- okej, okej! – zaśmiał się i włączył WI-FI.-- ej, wieśniaku mój jest… - westchnął.-- Przepraszam, bardzo wieśniaku?! Wiesz do kogo to mówisz ? Wieśniaku…- zaśmiała się i pogroziła mu palcem, przez chwile wyglądało to groźnie, ale później przestało.-- A ty, mówisz do najprzystojniejszego bramkarza świata! – zaśmiał się.-- Taa, Yhym.  Dodawaj to zdjęcie! – krzyknęła i spojrzała w telefon  Wojtka.-
- ej, najpierw przeproś! – udaj z fochowatego.-- Przepraszam najprzystojniejszy bramkarzu na świecie! – cmoknęła go w puliczek i upija łyk wishy.-- no, dziękuje – uśmiechnął się.-- Możesz, wreszcie wstawić to zdjęcie?! – spojrzała na niego.-- no już, już – wszedł na facebooka Sandry i wstawił zdjęcie.-Już! Ciekawe czy się skapnie?- pomyślał- Zrobię żeby tego nie usunęła.- Ok, ale może pójdziemy już do domu bo, boli mnie brzuch… - złapała się za brzuch-- No dobra… - zapłacił za drinki i wstał z krzesła.-***Gdy już byli w hotelu, samanta poleciała do toalety wymiotować.- Ej, żyjesz? – Wojtek nabijał się z Samanty.-- Spadaj! – krzyknęła i po chwili wojtek usłyszał dźwięki które wydobywała Samanta podczas wymiotowania.-- okej, zostawiam cię na randce z kiblem – zaśmiał się.--  dzięki, przynieś jakąś bułke ! – krzyknęła z toalety.-
- Noo już niosę! – zaśmiał się.-- No to się śpiesz! - krzyknęła śmiejąc się, ale po paru sekundach było słychac mocne stuknięcie.-- Samanta?! - Wojtek wszedł do łazienki i znalazł omdlałą dziewczynę.-O kurr.. - wyjął telefon i zadzwonił do Vanessy.-- Coo? Ty wiesz, która jest godzina? - powiedziała zaspanym głosem.-- No, bo Samanta zemdlała..- powiedział.-- No to zabierz ją do szpitala! Czy tam nie wiem gdzie się idzie! Ale zabierz ją tam! - Krzyknęła.-- no, właśnie, ją tam zabieram... - powiedział zamknął pokój i wyszedł niosąc Samantę na rękach.                                        ***                                   W szpitalu.- Dzień dobry, mam mały problem. Dziewczyna mi zemdlała...- spuścił wzrok.-- dobrze, zajmę się tym. - powiedziała z uśmiechem.- Proszę ją położyc na tym wyrku.- powiedziała i przywiozła łóżko.-- Okej.- położył ją i uśmiechnął się do pielęgniarki.-- Panie doktorze - zwróciła się pielęgniarka do doktora.-- zabieram ją - uśmiechnął się do wojtka, chyba był jego fanem, bo jak wszedł to oczy mu się świeciły.-Po paru godzinach.- i co? - wojtek zapytał ze zmartwieniem.-- Nic, jej nie jest, może miec małe zaniki pamięci.- yhym mogę wejśc? - uśmiechnął się.-- jasne.- uśmiechnął się.-- Hej! - pocałował ją w puliczek.-- Weź, się ode mnie odwal! - krzyknęła i się odsunęła.--spojrzał pytająco.-- Weź, jakiś nie znamy mi facet mnie całuje! - Nie poznajesz mnie? - spytał-- nie?! - powiedziała z wyrzutem.- ____________________________________________________Przepraszam że tak długalaśnie! No ale mam już z głowy ten rozdział c; Wiktorio, tylko pamiętaj że Ania zrobi ci owsiankę na wodzie:*!                          

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 14.

- Hej siostra, jak tam ?

- A dobrze dobrze. ` uśmiechnęłam się `

- Wiesz że dostaniesz w pysk ode mnie ? ` usłyszałam śmiech w słuchawce`.

- A można wiedzieć, dlaczego ? ` zaśmiałam się `

- Wzięłaś mój skuter ! ` znów usłyszałam śmiech w słuchawce`


Oj, oj co ona sobie myśli sama jej dołożyłam na ten skuter, a ona mi tu wyjeżdża że dostane w pysk, i w pewnym momencie usłyszałam „ don’t worry be happy „

- eemm. Samanta muszę kończyc muszę uciszyć pijaków ` zaśmiałam się`

- Ok, ok. A gdzie teraz jesteś ? ` zapytała Samanta`

- Na narodowym ` uśmiechnęłam się`

- Paa, buziaki ` siostra przesyłała mi buziaki przez słuchawkę`

- No to pożegnanie już zaliczone, teraz tylko uciszyć tych debili ` zaśmiałam się`


A po paru godzinach uciszania, przyjechała Samanta.


- Hello ! ` wykrzyknęła jakby była jakąś divą, chociaż ją była`

- Cześc ` wszyscy wykrzyknęli chociaż nie wiedzieli kto to`


- Proszę cię, nie zachowuj się tak ` zrobiłam tak zwane „ Face Palm`

- No to ` spojrzała na Wojtaska i od razu się do niego przysunęła `


- Wojtasku ! ` krzyknęłam śmiejąc się `


- No hej. ` Samanta oparła się o słupek bramki`


- Cześc ? ` zaśmiał się Wojtasek`


- Samanta ` uśmiechnęła się `


Była ubrana jakoś, tak jakoś dziwnie, no ale co to moja siostra.


- To więc kiedy dostane w pysk ? ` zaśmiałam się `


- właśnie teraz. ` podeszła do mnie i dała mi z liścia`


- Dzięki ` uśmiechnęłam się `


- Proszę ` powiedziała i odeszła jakoś tak chamsko `


- To czym przyjechałaś ? ` uśmiechnęłam się sztucznie`


- Skuterem… ` spojrzała na mnie z fochem`


- No co, robie ci jakąś wieś ? ` powiedziałam`


Nie wiem, co jej się stało ale była jakaś dziwna, trzymała się tylko koło Wojtaska`


- emm ` Wojtek był zawstydzony`


- No co, nie można sobie poflirtować ?! ` Samanta była zła, dzisiaj była jakaś taka dobra, miła a w domu jest jakaś zła wredna te określenia są złe, ale są jeszcze wredniejsze`


- To ona ze mną ? ` Wojtek uśmiechnął się i latał po całym stadionie jak jakiś debil`


- Nie chciał byś jej ` stwierdziłam ze smutkiem `


- dobra, spójrzcie która godzina. ` uśmiechnęłam się`


- Ejj, idziemy ! ` wykrzyknął Przemek`


- A co ty chcesz, robic w pokoju ? ` zapytał narąbany Piszczek`


- A gdzie jest Samanta? ` zapytałam przestraszona`


- A Wojtek ? ` Lewy zapytał ze śmiechem `


Samanta wybiegła szczęśliwa z szatni.


- Samanto, ale gdzie będziesz mieszkać ? ` zapytałam z uśmiechem`


- Z Wojtkiem ` stwierdziła zadowolona`


- Okej, no to na razie. ` pożegnałam się z wszystkimi i poszłam do hotelu z Przemkiem`


- No to co będziemy robic ? ` zapytał Przemek z uśmiechem`


- Nie wiem, ale wiem że idę się kompac i spac. ` uśmiechnęłam się `


- Aham, idę się myc z tobą, umyjesz mi plecy ` zaśmiał się `


- No dobrze. ` uśmiechnęłam się `


***


Oczami Wiktori.


Gdy wróciła już do pokoju w hotelu, poszła spac śniło jej się że była w jakimś ciemnym korytarzu który nie miał końca, gonił ją jakiś ciemny cień większy od niej, Roberta i innych dużych osób. Nagle obudziła ją głośna muzyka


- Co do .. ?! – krzyknęła zdezorientowana.


- No co ? – Robert zaśmiał się serdeczne.


- DJ Robcio? – Kochańska spojrzała na niego, odzyskując już swój humor.


- No a jak! – uśmiechnął się do niej i nucił piosenkę.


- No będą cycki ! - uradowana złapała się za koszulkę, ale mimo niezadowolenia Roberta nie zdjęła jej.


- No ej! – Lewy zrobił podkówkę. Przybliżył się do niej. - No bo jak nie ma cycków, to nie będzie pompy.


- Pompę to masz na działce. Taka fajna woda z niej leci, wiesz? – uśmiechnęła się do niego, a on przewrócił oczami.


- Kocham cię, wiesz? – uśmiechnął się do niej. Zmniejszał odległośc między nimi i pociągnął ją za koszulkę. Wiktoria przygryzła wargę. Lewy kontynuował i pozbywał się kolejnych części jej garderoby. Ona nie pozostawała dłużna. Całowała go po każdym możliwym miejscu, pokazując jak bardzo go kocha.






- Ej, chodźmy do kina, co? – spytała Wiktoria, leżąc na półnagim ukochanym.


- A tobie co? Weźmiesz sprzęt od naszego melanżownika i będziesz miała kino w domu.. – wzruszył ramionami. – Zrobię zamieszanie tylko w tym kinie..


- Ojejku, zrobimy tak, żeby nikt się nie kapnął. No dalej, chodź. – prosiła. Chciała po prostu wyjść stąd i zobaczyć coś innego, niż hotelowe ściany. Spojrzała na niego wzrokiem pełnym nadziei i błagania.


- No dobrze, już dobrze. Ubieraj się, ja przez internet sprawdzę co grają i najwyżej zarezerwuję już bilety. – odparł, a Wiktoria uwiesiła mu się z piskiem na szyi. Poszła do łazienki i przebrała się w wygodne, zwiewne ciuchy, które podkreślały jej figurę. Pomalowała delikatnie oczy, poprawiła rzęsy i popsikała nowymi perfumami, które dał jej Robert. Nie pamiętała nawet z jakiej okazji, możliwe, że jej po prostu nie było. Lubiła kiedy ktoś obdarowywał ją prezentami, ale nie chciała, żeby były one zbyt drogie. Takie drobne upominki, jakimi są perfumy zupełnie jej wystarczały. Po kilkunastu minutach wyszła z łazienki.


- I co grają? – zagadnęła siadając obok ukochanego i spoglądając na ekran.


- Niestety same horrory. Znaczy dla mnie fajnie, ale dla ciebie chyba mniej.. – zerknął na nią.


- No tak, masz rację. Ale horror też może być, ale pod jednym warunkiem. – Lewandowski spojrzał na nią pytającym wzrokiem. – Że pójdziemy tam z naszą paczką. – dokończyła z uśmiechem. Wiedziała, że przy Wasylu, czy Kubie nie będzie bała się tego, co jest na ekranie, ale będzie świetnie się bawiła ze swoimi znajomymi.


- Okej, to ja pójdę spytac się co sądzą o tym pomyśle. – powiedział Lewandowski i zostawił swoją wybrankę samą w pokoju. Po niecałej minucie stał już przed drzwiami Wojtka. Zapukał do nich i kiedy usłyszał, że może wejść, otworzył je.


- Czego tu lamusie? – zaśmiał się Wojtek.


- Wiktoria wpadła na pomysł, żebyśmy wszyscy razem poszli do kina. Na horror. – dokończył, bo wiedział, że to ostatnie mu się spodoba i wpłynie na jego decyzje.


- Okej, a z kim dokładnie? – uśmiechnął się. – I kiedy?


- Myślę, że standardowo. Ty, ja, Wika, Van, Przemek, Wasyl, Kuba no i Piszczu. Ale Łuki chyba nie pójdzie, bo z tego co wiem Ewcia złożyła mu wizytę. – tutaj spojrzał znacząco na kolegę.


- Ma się rozumieć. – podłapał Wojtek.


- No i za pół godziny wychodzilibyśmy, żeby jeszcze odebrać bilety. – dodał. Muszę mieć odpowiedzi od wszystkich, bo nie wiem ile ich zarezerwować. Cho no, pomożesz mi ich namówić. – tak jak postanowił Lewandowski, tak i zrobili. Po 5 minutach Robert wrócił do pokoju, gdzie ujrzał leżącą na łóżku ukochaną.


- Stało się coś, kotek? – spytał, martwiąc się, że coś nie tak jest z jego dziewczyną.


- Nie, czemu? Tak mnie jakoś zmuliło. – uśmiechnęła się. – I jak? Zgodzili się? – spytała zaciekawiona.


- Tak, wszyscy oprócz Piszczka, bo do niego Ewa przyjechała. – odparł. Usiadł przed laptopem i z powrotem załadował stronę, żeby zarezerwować bilety dla reszty.






Wszyscy zakupili sobie po popcornie i dużej coli. Po paru minutach oczekiwania, mogli wejść do Sali, gdzie od razu przepychając się zajęli swoje miejsca. Robert złapał Wiktorię za rękę i byli gotowi na seans. Wasyl przepychał się z Wojtkiem i cola tego pierwszego wylądowała na kroczu Szczęsnego.


- Zabije cię debilu! Wygląda jakbym nie doleciał do toalety.. – narzekał bramkarz. Faktycznie, wyglądało to bardzo zabawnie.


- Następnym razem kupię ci na urodziny pampersy, nie martw się kochany. Każdemu może się zdarzyć. – nabijał się Lewandowski, który został ostro skarcony wzrokiem poszkodowanego.


- Ej, Wojtek. Może skorzystasz z okazji, że jest ciemno i pójdziesz do łazienki? – wpadła na rewelacyjny pomysł panna Kochańska.


- W sumie.. – Szczęsny westchnął i szybko wstał, żeby zdążyc przed rozpoczęciem filmu. Kiedy schodził do wyjścia ewakuacyjnego, przez te same drzwi weszła Samanta, która wpuściła trochę światła z holu i na nieszczęście bramkarza spostrzegła jego wielką plamę. Obleciała go od stóp do głów, z rozbawionym wzrokiem.


- A tobie co? Przestraszyłeś się reklam, kochany? – nabijała się z niego młodsza panna Polak.


- To wszystko przez Wasilewskiego.. – burknął.


- Czyli to on jest taki straszny? – Samanta nadal miała dobry humor i nadal naigrywała się z Wojtka.


- Straszniejszy niż myślisz. – lekko się uśmiechnął. – Okej, ja idę do tej cholernej łazienki.


- A mogę pójść z tobą? – spytała, patrząc na niego.


- Jeśli chcesz, to możesz. – odparł lekko zdziwiony i uśmiechnął się do dziewczyny.


________________________________________________________________


To Wiktoria napisała pół rozdziału, więc to jej robota. Będzie więcej rozdziałów z Wiktorią :* Dziękuje:*





piątek, 22 marca 2013

Rozdział 13.

Więc gdy już się uszykowaliśmy poszliśmy do Błaszcza.
- Hej !` wykrzyknął Robert `
- Siema, siema. ` powiedział błaszczu`
- Ej, co tak siedzisz ?! ` po chwili Łukasz wszedł z hukiem`
- nie chce mi się wstać. ` zaśmiał się Kuba`
- Ty, debilu robisz imprezę a siedzisz ? ` spytał piszczu`
A tak w ogóle co my tu będziemy robic?! Muzyka nie leci, Kuba siedzi, tak trochę sztywno.
- Wiktorio, na słówko. ` pociągnęłam Wikę na korytarz`
- Co ? ` spytała znudzona`
- Kuba jest trochę smutny, nie ? ` spojrzałam do pokoju`
- No jakoś, tak ` uśmiechnęła się i wjechała z buta do pokoju nr 116.`
- Wiktoria ! Tylko spokojnie. ` powiedziałam martwiąc się że przyjaciółka coś odwali`
- idziemy, na stadion kontynuować balangę ? ` zapytała ze śmiechem Wiktoria`
- No możemy ` odparł Kuba z uśmiechem`
No a Łukasz musiał oczywiście rozkręcić drogę na stadion`
- GANGAM STYLE ` łuki zaczął tańczyć gangam style a za nim dobiegł Wojtasek i też tańczył`
- Wojtku, milordzie włąc naszą piosenkę szlachty. ` wszyscy zaczęli się śmiac`
- Dobrze milordzie. ` Wojtasek posłuchał i włączył GANGAM STYLE` 
- Ej, ej ale jak idziemy na stadion to muszę się przebrać ` stwierdzałam z uśmiechem `
- No to lec ` Przemek uśmiechnął się `
- Wiktorio, milordzie  ` śmiejąc się zawołałam Wiktorie`
Ubrałyśmy się na tak jakby sportowo. Ale sweterki musiały być pod kontrast.
- No i jak ? `  spytała Wiktoria Roberta `
- Pięknie ! ` Robert powiedział z uśmiechem `
- A ja  ? ` zaśmiałam się `
    - No oczywiście że też ` Przemek cmoknął mnie w pulik`
- No to możemy iśc ! ` wykrzyknął Łuki `
- ej, szlachto Łukaszu… ` Robert śmiał się z Piszcza`
- No co ?! ` Łukasz odwrócił się z fochem`
Łuki miał focha przez całą drogę na stadion, ale oczywiście paparazzi nas złapało, i musieliśmy mieć to gdzieś.
- Mam się nie uśmiechac ? ` ze śmiechem spytałam się Przemkowi`
- Nie… ` zaśmiał się`
Ja uśmiechałam się w strone dziesięciu aparatów kamer i tych różnych innych gadżetów. Gdy już doszliśmy na stadion, zobaczyłam Torresa i Casillasa siedzących na poprzece.
- Hej ! ` wykrzyknęłam do Torresa i Casillasa     , omal nie spadli a ja miałam z tego beke`
- Ej, ej przestraszyłaś nas ! ` Torres również miał z tego beke`
- Ej, a tak w ogóle co wy tam robiliście ? A raczej robicie. ` uśmiechnęłam się `
- a siedzieliśmy. ` uśmiechnął się Casillas`
- No ok. Ale ja idę siku ` zaśmiałam się`
Ale gdy weszłam do szatni a potem do drzwi łazienki puknęłam w je głową`
Ałł!!! ` krzyknęłam i zaśmiałam się `
- Ej, ej Vanesko, co zrobiłaś ? ` Wiktoria zapytała z uśmiechem `
- Nic, tylko walłam się w drzwi ` zaśmiałam się `
- No to ostro ` Wiktoria wybuchła śmiechem`
                    - Tak, tak ostro. A teraz pozwól mi wejść do łazienki ` zaśmiałam się `
- No ok, ok. ` uśmiechnęła się Wika `
Ja tam sobie siusiałam a oni tam puszczali muzykę ! Rozkręcali balangę bez gwiazdy wieczory czyli że mnie, moje myśli są bardzo głupie i idiotyczne ten blog powinienem nazywać się „ Myśli Vanessy” Ale mniejsza o blogu. No to zadzwonił do mnie telefon ( Akurat wyszłam z łazienki )
- Hello? ` powiedziałam myjąc ręce, włączyłam oczywiście głośno mówiący i gadałam z moją siostrą.`
____________________________________________________________________________
No to mam trzynastkę <33 Mam nadziej że się spodoba, ale wciąż mam myśli o usuwaniu ;c 

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 12.

Gdy już trening się zakończył chłopaki kazali mi iśc do hotelu bo niby zrobią mi jakąś niespodziankę, już się jej boje. Lewandowski z resztą poszli z Przemkiem więc poszłam zapytać się wiktorii czy coś o tym wie.
- Nie wiem ! ` wykrzyknęła `
- Może coś dostaniesz… ` uśmiechnęłam się `
- tak myślisz ? ` uśmiechając się zapytała.`
- No tak myśle ` uśmiechnęłam się `
Naszą rozmowę przerwali chłopaki.
- Heja BVB ! ` Robert wykrzyknął wchodząc do pokoju obładowany torbami `
- Robert to nie ten kraj ! ` szepnął Przemek również obładowany torbami`
- Ops… Ale to co bo mam prezent dla mojej Wikusi cutuści !
- w ogóle jest takie słowo ? ` zapytał Przemek śmiejąc się `
- emm… Nie wiem ! ` Robert wręczył wiktorii niespodziankę.
Później Przemek podszedł do mnie dał mi soczystego buziaka i wręczył dwie niespodzianki
- WOOW !!!!! ` Wiktoria wykrzyknęła i przytuliła się do Roberta `
A ja podziękowałam Przemku i pocałowałam `
- Mam nadzieje że się podoba ` uśmiechnął się Przemek`
- Jasne ` uśmiechnęłam się `
- No to jutro znowu na trening ` uśmiechnął się Przemek. `
No fakt jutro będzie trening jutro pojutrze i tak dalej, ale Przemek już tak dobrze się ze mną nie bawił, może się obraził czy co ? Nie mam pojęcia.`
- Idziemy na imprezę ? ` zapytał Robert `
- No możemy, ale musimy ubrać się inaczej niż wcześniej ` powiedziałam zasmucona `
- No pewnie, zakupy ! ` wiktoria wykrzyczała to chyba na cały hotel `
- Tak, wiktorio zakupy ` uśmiechnęłam się `
Gdy już poszliśmy do sklepu wybierałyśmy chyba z godzinę, i wybrałyśmy z 10 ciuchów.
- I jak ? ` pytając się byłam wciąż smutna`
- Ślicznie, tylko brakuje czegoś… ` wiktoria stwierdziła niczym poeta.`
- Czego ? ` zapytałam `
- Uśmiechu, co się stało ?
- Wiesz, no myślę że Przemek nie bawi się już tak dobrze ze mną, gdy przyjechałyśmy było tak wesoło raczej…
- No, było było. ` wiktoria ruszyła swoją sprytną główką i powiedziała` Pogadaj z nim !
- Woow, chciałam to już zrobić przed zakupami, ale ty tak leciałaś że dogonić cię nie mogłam. ` zaśmiałam się`
- No to kupujemy i idziemy ` uśmiechając się podeszłyśmy do kasy`
 Gdy już doszłyśmy do hotelu poprosiłam Przemka na słówko.
- Słuchaj, widzę że jesteś zdołowany… ` odparłam smutna`
- Tak można powiedzieć.
- A czemu ? ` zapytałam `
Advocaat powiedział że mam grzać ławę przez rok, dopóki się nie poprawie.
- Oj, oj nie ma się co martwic. ` cmoknęłam go w pulik `
- dzięki ` uśmiechnął się `
- Teraz nie dziękuj tylko szykuj się do Błaszcza ` uśmiechnęłam się`.
Szykowaliśmy się do imprezy
________________________________________________________
Chyba usuwam, jak myślicie dobry pomysł ? ;c

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 11.

- Dzień dobry Przemek… ` uśmiechnął się Trener`
- Cześc ` zeskoczyłam z pleców Przemka i podbiegłam do bramki gdzie stał Wojtek, przy mnie była piłka strzeliłam mu piękną bramkę i zaczęłam biegać jak szalona.`
- Ładnie strzeliłam ? ` zapytałam zmachana `
- Brawo ! ` wykrzyknął Trener `
- No pewnie ` Przemek pocałował mnie w czoło i pobiegł do bramki `
- Trenowałaś ? ` zapytał z uśmiechem trener `
- Tak, zawsze na działce gram z tak zwaną dziewczyną Lewandowskiego ` uśmiechnęłam się `
- no to idź postrzelaj Przemkowi, niech zobaczy kto tu rządzi ` zaśmiał się `
- ` zaśmiałam się i pobiegłam do bramki aby strzelić bramkę Przemku `
- Ej, to było nie fair ! ` uśmiechnął się `
- co niby było nie fair ? ` zaśmiałam się bo Wojtek patrzał na nas jak na jakiś pięciolatków `Wiem, Wojtasku wiem, ale cóż Przemek jest pięciolatkiem.
Wtedy Wojtasek zaczął się śmiac aż przewalił się na murawę.`
- Hahah ! Mam cię Wojtasku wesołasku
Wszyscy zaczęli się śmiac, Przemek później gonił mnie po całym stadionie, a ja miałam  to w nosie, Fornalik sam śmiał się jak hiena w Afryce czy nie wiem gdzie tam te śmierdzące hieny żyją, Wasilewski był jakimś robotem bo skanował mnie wzrokiem :D
- Vanessa ! ` krzyknął zmachany Przemek `
- Co, zmęczyłem się ? ` zaśmiałam się biegnąc schować się za Wojtaskiem`
- wiesz co, raczej NIE !!
- AA ` krzyknęłam jak emerytka `
- Ty nie masz 90 lat  `zaśmiał się `
- A może mam, tylko się odmłodziłam specjalnym eliksirem <? ` zaśmiałam się `
- Nie, z pewnością nie ` uśmiechnął się`
- No chłopcy ! ` krzyknął trener `
- Zbiórka przedszkolaki ` zaśmiałam się a wszyscy za mną `
Potem zrobiło się ciemno, pożegnaliśmy się z trenerem i pojechaliśmy do hotelu, weszliśmy do pokoi umyliśmy się i położyliśmy się spac. Drugiego dnia punk 9 już byliśmy ubrani i gotowi do treningu, oczywiście nie ja tylko chłopaki byli gotowi do treningu, a ja do uciekania przed Przemkiem`
- Błagam nie uciekaj, nie mam sił ` uśmiechnął się `
- Oj, oj kochaniutki a myślisz dlaczego ubrałam się na sportowo ? ` spytałam z uśmiechem, wtedy Torres wyskoczył ze swoim czaderskim rowerkiem`.
- Hejj ` uśmiechnął się `
- Skąd masz ten rowerek ? ` zaśmiał się Przemek `
- Aaa kupiłem, a co myślałeś ?
- Że ukradłeś Norze ` wtedy wszyscy zaczęli się śmiać.`
Wtedy zaczęła lecieć ulubiona piosenka Torresa.
- Gacie i serce !! ` śpiewał po prostu do nie do rytmu`
  - Naprawdę pięknie !! ` wszyscy zaczęli klaskać a Torres był zawstydzony `
- Oj już starczy, starczy, naprawdę ` zaśmiał się `
- Dobra chłopaki zaczynamy ! ` krzyknął trener `
- ee Trenerze, mogę grac z wami ? ` zapytał Ferdzio ze smutną minką `
- Jasne, nie ma żadnego problemu `
Gdy ja usiadłam na krzesełku wyjęłam telefon i zaczęłam oglądac „ Operacje Stylówe „
- WOOW, jakie ona ma duże balony ! ` wykrzyknęłam `
- Ale kto ? ` zapytał śmiejąc się trener `
- eeemm, oglądam taki program gdzie są plastiki a taka maszyna zamienia je w naturalne piękno ` zaśmiałam się ` Inaczej „ operacja stylówa `
- Moja żona też to ogląda ` zaśmiał się `
- Aha ` uśmiechnęłam się `
___________________________________________________________________________
Sorki że taki krótki, mam nadzieje że się spodoba :)