sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 17

* Pukanie do drzwi*
- Otwarte! - krzyknęłam- 
- Cześc, Vania. - uśmiechnął się do mnie WOJTEK! Nasz smutas się uśmiechnął! - 
- Co ty taki szczęśiwy? - zapytałam-. 
- No bo, Samanta, mi powiedziała że już odzyskała pamięc! I może wiesz kiedy ją zabrac ze szpitala? - uśmiechnął się.-
- IDIOTO! Naprawdę jej uwierzyłeś? Jezzu, ona ma amnezje, i nie przypomina sobie że jest chora! Ja nie wiem! NO NAPRAWDĘ!? - krzyknęłam, no bo naprawdę mi podniósł ciśnienie, no błagam! jak można jej uwierzyc, ona jest chora!.- 
- aha... - i wyszedł, brak mi słów... - 
- JEZUSIE, Przemek widziałeś to?! - musiałam się na kimś wyrzyc.- 
- ojojojo, już nie przesadzaj. - pocałował mnie.- 
- Ja idę do wiktori. Bo już nie mogę tak dawno jej nie widziałam... - musiałam się spotkac z Wiką, bo już za długo jej nie widziałam. - 
* pukam do drzwi wiktori, no nikt nie otwiera, więc pomyślałam że skorzystam z karty, dodatkowej, tak mam jej kartę do pokoju, no czasami trzeba ryzykowac! * 
- Hejjj - powiedziałam nie pewnie, no bo kurcze nikogo w pokoju nie było! w łazience się świeci, wolę już tam nie wchodzic, no to poszłam do mojego pokoju, znowu.-
- Wiktoria, coś tam robi z Robertem w łazience. - zaśmiałam się.-
- Serialnie? - również się zaśmiał.-
- No, tak. WIESZ CO!?!!!?- nagle mi coś przyszło do głowyy hahahaha. - Wiesz co pomaga kobiecie jak jest zła?
- No może trochęę.. - spojrzał na mnie z uśmiechem.-
 - Nie to o czym myślisz. ZAKUPY!!!! - uśmiechnęłam się szeroko.-
- O japierdziu... Tylko nie mów że ja, płace? - wzdychnął.-
- No, a kto? - powiedziałam i wzdrygnęłam ramionami.-
- Super.. Po prostu super! - uśmiechnął się, i zabrał portfel.-
- No to idziemy? - wreszcie się zgodził! -
- No dalej, ruszaj się! - spojrzał na mnie, no i wyszłam.-
* na mieście*
- Chodźmy tam! - krzyknęłam i pociągnęłam przemka za rękę.-
- jezus. ok, ok - poszedł za mną.-
* w sklepie*
- EJ, PACZAJ JAKA PIĘKNA!!! - no nie aż, taka ale trzeba go naciągac! -
- No to, wkładaj do koszyka... - zmulony przemuś, jest nie dobrze!-
- coś ty taki zmulony! - pocałowałam Przemka.-
- nie, nie, nie! Naprawdę wydaje ci się! - zaśmiał się, i odwzajemnił pocałunek.-
- Przestań... - spojrzałam na niego.-
- WYBIERAJ, WYBIERAJ TE CIUCHY!!
- okej, okej...

`~ powybierałam sobie troszku ciuszków ;) ~
- poszłabym na melanżyk. - taka ochota, leżąc na łóżku to stwierdziłam! -
- No to idziemy! - wstał od razu, jakby nie wiem, co się stało!-
- okej, idę się przebierac, i ty mi pomożesz!
- UBIERAC SIĘ?!?! - wstał i poruszał brwiami, zboczuch! -
- Nie! doradzisz mi! - zaśmiałam się, i weszłam do łazienki z górą ciuchami na rękach.- I jak? tak może byc? - uśmiechnęłam się i obróciłam.-
- nie wiem, idź to wiki. - obrócił się na brzuch < leżał na łóżku > i wziął telefon, no i zaczął grac w FLAPPY BIRD..-
- No to idę. - uśmiechnęłam się, i wyszłam z pokoju.- * puk, puk * Wiktoria, potrzebuję twojej rady! - krzyknęłam, no i drzwi otworzył pół nagi Lewy! -
- Siema, a ty co latasz tak w sukience!? - zapytał z uśmiechem.-
- A ty latasz, w samych gaciach... Jest Wiktoria? - uśmiechnęłam się do Robcia.- Bo potrzebuję jej rady... - mrugnęłam.-
- Jesteś w ciąży!? - krzyknął i przytulił mnie do siebie.-
- Głupi, jesteś?! - puknęłam go w czoło.- No, jak nie chcesz, mnie wpuścic no, to mi powiedź. Dobrze wyglądam? - obróciłam się.- Bo idziemy z Przemkiem na melanżyk. Na pewno, też nie odmówicie! - uśmiechnęłam się.-
- WIKTORIA!!  - krzyknął,-
 - Wanesa! JAk miło! - pocałowała mnie w polik.-
- Słuchaj, bo idę z Przemkiem, na imprezę. - uśmiechnęłam się i po chwili Robercik się wtrącił -
- MY TEŻ IDZIEMY! - uśmiechnął się.-
- O jezus, muszę się szykowac! - i wypruła prosto, do łazienki... Ale ja nie wiem, myślę co chwilę o Samancie, co się stanie, ale w szpitalu ma dobrą opiekę, wszyscy wiedzą że ja w poważnych momentach potrafię się śmiac. TO TAKIE GŁUPIE!-
- ej, ja się przebieram! - weszłam do łazienki wiki-
- boże, przestań, znamy się już 20lat! - uśmiechnęłam się.-
- ok ok. Ale jak ja wyglądam? - obróciła się.-
- Świetnie! A ja? - zaśmiałam się-.
- No fajnie ale zalóż coś bardziej na impreze. . - uśmiechnęła się do mnie.-
- dzięki! wreszcie ktoś mi doradził! - dałam jej cmoka w polik, i poleciałam do pokoju, się przebrac.-
- okej, jak teraz? - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam że już teraz jest lepiej, niż wcześniej.-
- świetnie!  - odpowiedział Przemek.- No to zwijamy  ekipę, i w drogę! - zaśmiał się.-
*****


- OK no to zaczynamy melo? - zapyta Robert z szerokim bananem na twarzy.-
- No a jak? - uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam Przemka pod ramie.-
* w środku*

- Idę do toalety. - muzyka głośno grała więc musiałam się przekszykiwać. powiedziałam a raczej krzyknęłam zwracając się do całej naszej ekipy,
- Okej ale wracaj szybko. - Przemek trzymając moją rękę cmoknął mnie w polik i powoli puszczał swoją rękę.-
 

                                                        ******
- Ej Wika ja zwijam Przemka i idę do hotelu, głowa mnie boli od tej muzyki i zmęczona jestem. - powiedziałam ze zmęczeniem na twarzy. na prawdę byłam zmęczona, tu Samanta w szpitalu a ja se na melo polazłam. - 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz